W samym środku nowej ery

Dzisiaj wychodzą na ulice dziesiątek miast nie tylko Europy. Tkaniny z ich wydzielinami zapełniają galerie "sztuki" dostępując miana twórczości. Kawałki materiału z symbolami ich magii bezwstydu powiewają nad naszymi miastami i szkołami. Wspierają ich prezydenci i ambasady. Jakże głęboka musi być choroba ducha Zachodu, by majakom orientalnych żądz oddawać centra miast w biały dzień. Jaka małość ducha i strachliwość. Jak mała musi być władza, która w swoich państwach sama płaci bezwstydowi prowokującemu tumulty przestraszona kabalistyczną pałką słowa "tolerancja"?

5.

Przyczyna zamieszania i rządów frazesu, półprawd, komunałów używanych przez mniejszości jako oręż w walce informacyjnej - wyrywanie pojęć z kontekstu systemów pojęciowych. Pojęcia niższego rzędu organizowane są przez pojęcia nadrzędne, najwyższe. Degradacja filozofii powoduje, iż każde lobby może tworzyć swoje quasi-systemy wysuwając na czoło dowolne, niejasno zdefiniowane pojęcie, wartość, hasło, które umożliwi mu realizację swoich interesów wbrew np. Państwu, narodowi, tożsamości narodowej, dobru narodu.

 

Demagogia w celu rozbicia spójności społeczeństwa, osłabienia jego zdolności obronnych może posługiwać się hasłem tolerancji. W dzisiejszej rzeczywistości, gdzie media są władzą daje się demagogom potężne możliwości manipulowania opinią publiczną w celu umocnienia lub przedłużenia władzy swojego ugrupowania.

Wciąż dochodzimy do potrzeby jasnego sformułowania pojęcia “najwyższego dobra” (por. Cyceron “O najwyzszym dobru”). Gdy naczelnym dobrem jest optymalny dla dobra wspólnoty ustrój państwowy, pojęcia niedookreślone i wyrwane z kontekstu, takie jak tolerancja, wolność, równość - okazują się nie tylko informacyjnym szumem, lecz informacyjnym orężem skierowanym przeciwko państwu. 

Demokracja nie równoważona elementami arystokracji i oligarchii błyskawicznie zamienia się w rządy demagogii, w ustrój anarchiczny lub anarchizujący represjonujący środowiska oparte na kompetencji i przedsiębiorczości (klasę średnią).

Celem ustrojowym nie powinna być demokracja, lecz optymalny, mieszany ustrój.

 

Modele ustrojowe oparte na dominacji tolerancji kulturowej są przeciwne modelowi cywilizacji zwartej, tożsamościowej, który to model i rządzące nim prawa opisał wybitny polski uczony Feliks Koneczny. Każdy kraj musi mieć model ustrojowy dopasowany do swojej specyfiki i do celów konstytuującego go narodu i tradycyjnej dla niego kultury. Polskie tradycje akceptującej wielokulturowości muszą być aktualizowane do obecnej sytuacji, którą cechuje walka z tożsamościami narodowymi i rozmywanie tożsamości narodowych w celu dechrystianizacji i globalizacji.


System pojęciowy prof. Konecznego, jego nauka o cywilizacjach przewidziały dzisiejsze potrzeby państw narodowych, dzisiejsze zagrożenia i ataki na spójność i tożsamość poszczególnych państw narodowych. Tylko myśl polityczna oparta na arystotelesowskich źródłach i ich adaptacji do współczesności, której dokonał Koneczny gwarantują odrodzenie suwerenności i budowę siły polskiego państwa . 


Demokratycyzm, tolerancjonizm, liberacjonizm, multikulturalizm - wszystko to są ideologie określonych lobbies podszywające się pod klasyczną myśl polityczną funkcjonujące na zasadzie religii zastępczych. Fenomen religii zastępczych pojawił się w epoce największego upadku filozofii europejskiej wraz z systemem Augusta Comte`a, Karola Marksa i dzisiaj zdominował rynek ideologii politycznych. Nie powstanie silne państwo realizujące świadomie interesy zamieszkującego je rdzennego narodu, jesli nie będzie oparte na myśli politycznej walczącej z w/w ideologiami. Ideologie te są ucieleśnieniem populistycznej pseudonauki i pseudoreligii realizującej interesy ponadnarodowych warstw kapitału, handlu. Państwa narodowe zamieniane są w agencje pracy tymczasowej dla kilku państw dominujących i dla internacjonalnych trustów, kompanii, korporacji. Brak obrony ze strony myśli politycznej poszczególnych państw narodowych jest już porażką i postępującą denacjonizacją, gdyż lobbies owe są niezwykle agresywne i władające rynkiem medialnym. Narzędziem owych internacjonalnych struktur są właśnie pseudopojęcia (dowolnie naciągane i wyginane), frazesy, hasła i slogany związane z kompleksem pojęć takich jak demokracja, tolerancja, wolność, równość, prawa człowieka, obywatel, wielokulturowość, regionalność, federacyjność, mniejszość, większość, otwartość, różność, wielobarwność etc. Każde z tych pojęć z premedytacją używane jest afilozoficznie, anaukowo w celu anarchizacji myśli oraz postepującej za nią anarchizacji państw. Wokół tych pojęć, tych pseudoidei tworzone są klientelistyczne sieci wyznawców, specyficzne systemy wyznaniowe nowozytnych Ersatzreligionen, religii zastępczych.

6.

Dwa kryteria - przedsiębiorczość, zasobność (majątek) oraz dzielność (wybitność) etyczna i polityczna (polityczna, czyli realizująca interes organizmu państwa narodowego). Bogatsi-biedniejsi, lepsi-gorsi i aktywni-bierni, to jedyne dychotomie, jedyne podziały mające sens dla konstrukcji optymalnego państwa narodowego. Organizmy państwowe połączone wspólnym rozumieniem dobra i celów wspólnoty, nie zaś “państwa spółki handlowej” (por. Arystoteles), w których jedyną więzią są stosunki ekonomiczne, handlowe. Nie ma tu miejsca na diadę mniejszość-większość ani na demagogiczną kategorię “lud”. W państwach "patriotyzmu banalnego" (Michael Billig, Mateusz Morawiecki, Robert Bąkiewicz etc.) faktor wspólnych tradycji zdominowuje faktor wspólnego rozumienia dobra wspólnoty, co owocuje “jednością odświętną”, pozorną. Jedność świętowania jest niewystarczająca do zbudowania organicznej więzi we wspólnocie i trwa tylko tyle, ile trwają państwowe święta, a i to nie zawsze, gdyż wiele rozzuchwalonych słabością państwa prawa antypaństwowych mniejszości nawet podczas świąt robi prowokacje i często interpretuje tradycje i święta narodowe wg obcych, mniejszościowych kategorii. Jedność odświętna pryska, gdy kończy się okres “obchodów rocznic”. Kończy się stanem “wojen plemiennych” przerywanych absurdalnymi wezwaniami demagogów “. 

Dlaczego kategorie bogatsi-biedniejsi oraz lepsi--gorsi i aktywni-bierni są decydujące dla zdrowia organizmu mającego na celu dobro organizmu państwowego realizującego cele narodu?

Ubóstwo uniemożliwa poznanie (przyczyna: brak czasu na zdobywanie wiedzy) i uniemożliwia bezstronność (przyczyna: zawiść), co stanowi negatywne kryteria dla decydującego udziału w kształtowaniu praw wspólnoty i dla udziału w organach władzy. Podobnie dominacja kryterium zamożności (system oligarchiczny) stanowi przeciwwskazanie. Dlatego oligarchia i demokracja są dwiema formami ustrojów zdegenerowanych, niewłaściwych. Wysunięcie jako kryterium dzielności i aktywności propaństwowej zabezpiecza przed rządami ignorancji i korupcji. Podobnie w zdrowej psychice, jaźń moralna (świadomość, hegemon) bierze w karby żądze (demos) oraz wolę (oligarchowie i Wille zur Macht). Potrzebne są do tego elity służby narodowi (eleuteryzm, koncepcja Doboszyńskiego, idee Dmowskiego) i klarowna, antysocjalistyczna myśl polityczna, myśl państwowa. 


Dzisiejszy projekt demokracji multikulti oraz demokracji liberalnej to hybryda ustrojowa, którą można nazwać metojkokracja oligarchiczna (alienokracja). Żądza zrównania i żądza władzy tworzą symbiotyczny uścisk, w którym systemowo likwidowana jest siła państwa. Gdy uzupełnimy ten projekt o elementy metojkokracji (multikulti), uzyskamy oprócz likwidacji ekonomicznej siły państwa także likwidację tożsamości narodowej. 

Dzisiejszy dominujący w Europie system ustrojowy stanowi system mieszany i zmierza w kierunku demagogicznej metojkokracji (władzy ludności nierdzennej, migrantów) oligarchicznej. Jest to intencjonalna perwersja ustrojowej koncepcji Arystotelesa, czyli optymalnego, też mieszanego, systemu POLITEJA. Zwalczyć formę niewłaściwą można tylko formą właściwą, barbarzyńską - tylko klasyczną, opartą na frazesie i sofistyce - tylko opartą na Logosie i logice, opartą na mniemaniu - tylko opartą na poznaniu. 

7.

Jaka jest przyczyna, że zwyciężył, stał się dominujący taki a nie inny ustrój polityczny? Można użyć któregoś z zaklęć i powiedzieć: rozwój, mądrość dziejowa, konieczność historyczna, praktyka społeczna, obiektywna wartość. Tak może się i dzieje na terenie nauk formalnych, przyrodniczych, że zwycięża optymalny paradygmat. Jednak sfera rozwiązań ustrojowych jest o wiele bardziej związana z indywidualną psychologią ich twórców oraz z interesami narodów, do których należą. Narody nie wypracowują swoich form ustrojowych z myślą o maksymalnej korzyści innych lub wszystkich narodów – zawsze robią to szukając najlepszego dla siebie rozwiązania. Gdy chcą tę wypracowaną przez siebie formułę (np. demokracji) zalecić, wmusić innemu narodowi z dużą dozą pewności możemy domniemywać, że gra tu rolę jeden z dwóch czynników: niejasne, podświadome tendencje mesjanistyczne lub własne interesy na podłożu dążeń neokolonialnych. Chrześcijaństwo nie przepaliło globu sumieniem nawet w sferze jednostkowej, a co dopiero w sferze stosunków między narodami.

Chrześcijaństwo musi być powiązane nie tylko z personalizacją jednostki, lecz też, a może nawet i głównie – z personalizacją idei własnego narodu. Naczelną wartością musi być nie, utopijna idea abstrakcyjnej, nigdy i nigdzie nie istniejącej ludzkości, lecz idea tego a nie innego, konkretnego narodu.

8.

Dla opisu głównego „przeciwnika frontowego” nacjonalizmu, idei narodowych, głównego i zaprzysięgłego jego wroga często używa się pojęcia „kosmopolityzm”. Jest to trafna lokalizacja głównego destruktora fundamentów cywilizacji łacińskiej, aczkolwiek nie sięgająca do korzeni tej postawy. Innym mianem nadawanym tejże samej postawie – także trafnym - jest „socjalizm”. Jednak określeniem najbardziej całościowym obejmującym całokształt postaw oraz ideologii atakujących rdzeń cywilizacji łacińskiej, czyli poczucie narodowości oraz idee chrześcijańskie – jest humanitaryzm. 


   Dmowski tego destruktora łacińskości nazywa „antropocentrycznym humanizmem”, jeden z największych umysłów XX w., Max Scheler na to samo używa nazwy „nowożytny humanitaryzm”, albo bardziej opisowo„nowożytna miłość do człowieka, filantropia”, „rewolucyjne serce”, Le Bon zaś „apostołowie nowego dogmatu”, „apostołowie wszechrówności”, Koneczny natomiast ma na to takie nazwy: „rewolucyjność nowoczesna”, „rewolucjonizm”, „altruizm wyłącznej miłości samej tylko ludzkości”, „służba dla ludzkości”.
 

 Najbardziej wszechstronną analizę tej antynarodowej ideologii daje Scheler w swoim znakomitym dziele „Resentyment a moralność”, gdzie poświęca jej rozbiorowi cały rozdział ‘Resentyment a nowożytny humanitaryzm”, w którym daje jej wiwisekcję socjotechniczną, psychologiczną i wreszcie metafizyczną.
 

Według Schelera ów nowożytny humanitaryzm jest 

udawaną miłością, grą resentymentu (ideologicznym przekształceniem własnych niemożności), 

skrywającymi zgoła całkiem inne motywy i emocje, niż te hałaśliwie demonstrowane. Nie jest „prawdziwym”, „autonomicznym” ruchem miłości, z własnym pozytywnym fundamentem w istocie ducha ludzkiego,

„lecz tylko tezą walki” przeciwko miłości do narodu (do człowieka z własnego kręgu kulturowego) oraz walki przeciwko chrześcijańskiej miłości do osoby i Boga. 

Niektórym może się ta teza wydawać śmiała, ale jej powszechność w różnych językowo kręgach myślicieli początku XX w. świadczy, że tak właśnie przebiegał front walki intelektualnej, ideologicznej i duchowej od przełomu XIX i XX w. i przebiega aż po dziś dzień. Scheler idzie dalej, wykazuje, iż jest to nie tylko zwykła niechęć, awersja do 

    • miłości 
    • narodu, 
    • osoby i 
    • Boga

lecz wynika owa postawa z prostej, źródłowej nienawiści do narodu, osoby i Boga. Nie miejsce tu na relacjonowanie dalszej, fascynującej schelerowskiej analizy odnajdującej 

psychologiczne korzenie mentalności humanitarnych rewolucjonistów (histeria, osobowość niedojrzała, transytywizm, utrata granic osobowości i myślenie pierwotne), 

wypada odesłać każdego do pełnej lektury obydwu dzieł Schelera: „Resentyment a moralność” oraz „Istota i formy sympatii”. Ekstrahując pewne analizy fałszywej "miłości" do "ludzkości" Schelera z całości możemy zastosować je efektywnie do analizy mentalności nowożytnego REWOLUCJONISTY 

- klimatycznego  

- obyczajowego  

- multikulturowego 

- digitalfeudalnego. 

Stworzenie jakiegoś indywiduum kolektywnego, owej „ludzkości” a następnie wzywanie do tego, by ową „ludzkość jako masę” kochać „bardziej od narodu, ojczyzny a cóż dopiero od Boga” jest nie tylko złe i niemoralne, ale jest też - jak wywodzi Scheler -  faktycznym obaleniem zachodniego porządku wartości

Być może owa dewiacyjność nie powinna dziwić, skoro zakorzeniona jest w dwóch ideach, które zrodziły się w głowach dwóch mających pewne kłopoty z równowagą umysłową autorów. W idei „altruizmu” Comte`a, tym – jak określa go Scheler – barbaryzmie i pustym, patetycznym frazesie oraz w Nietzschego abderyckiej „idei „miłości do najdalszych” mającej zastąpić chrześcijańską „miłość do najbliższego, do bliźniego”. 

Jak celnie zauważa Scheler: „Jest rzeczą nader charakterystyczną, że terminologia chrześcijańska nie zna „umiłowania ludzkości”. Jej podstawowe pojęcie brzmi „miłość bliźniego”.

„Ludzkość” to fikcja językowa, pojęcie niemożliwe, sprzeczne wewnętrznie, contradictio in adiecto, indywiduum kolektywne, które - jak pisze Koneczny – nie istnieje ani historycznie, ani socjologicznie, albo, jak zauważa Scheler, takie, o które można zapytać: „Komu [...] dane jest to „indywiduum”? Kosmopolityczni rewolucjoniści ogłaszają swoją miłość do ludzkości, lecz ponieważ ludzkość nie istnieje, to jak - częściowo z humorem, choć sprawa sama nie jest wcale żartobliwa – wywodzi Koneczny, w związku z jej nieistnieniem nie możemy się dowiedzieć, czy... ludzkość odwzajemnia tę miłość socjalistów, a skoro w związku z tym, że "ludzkość w ogóle" nie istnieje, to „nie może zająć żadnego stanowiska wobec kochających ją rewolucjonistów; robią się więc oni sami reprezentantami całej ludzkości, i stąd prosty wniosek, że służbą dla ludzkości jest służba dla rewolucji”. Sprawa pozornie żartobliwa faktycznie staje się złowieszcza. Dlaczego?

 

Odpowiedź daje niezawodny Scheler: ci, którzy twierdzą, że kochają całą ludzkość... stawiają siebie na miejscu Boga,


 

ponieważ „tylko Bóg bardziej kocha ludzkość [...] od narodu; tylko Bogu to wolno i tylko On ma poniekąd „do tego prawo”. I tu powoli dochodzimy do kresu naszej peregrynacji badawczej, naszej podróży do źródeł herezji – postawienie siebie na miejscu „obalonego” Boga ipotrójna nienawiść:

       
    • do narodu, 
    • do osoby i 
    • do tegoż „strąconego” Boga 

A kiedy już poczują się Bogiem - zaczynają ewangelizować glob różnymi odmianami biznesu, takimi jak klimatyzm (pseudoreligia Matki Ziemi, pochodna orientalnych, ekstatycznych kultów Wielkiej Macierzy a zarazem wielki Zielony Biznes), multikulturalizm (biznes na przemieszczaniu wielkich mas ludzkich), farmacjonizm (biznes na produkowaniu chorób), transhumanizm (paranoja marzeń o nieśmiertelności wynikająca z postawienia siebie na miejscu Boga) i diaboliczny technokratyzm, likwidujący duchowy wymiar człowieka, czyli samą istotę człowieczeństwa.